Topiel
Topiel
Reżyseria: Marcin Woszczewski
Scenariusz: Marcin Woszczewski i grupa
Światła: Marcin Woszczewski
Występują: Katarzyna Dadas, Paulina Dąbrowska, Dorota Iwanicka, Paulina Kozaczuk, Alicja Mazurek, Aneta Miszczuk, Ewelina Pułka, Sara Szeliga, Marcin Nawrocki, Mateusz Sawić.
Gościnnie: Anna Dadas.
W spektaklu wykorzystano fragmenty utworów:
„Nędznicy” – Viktor Hugo
„Pamiętnik Narkomanki” – Barbara Rosiek
„Wesele” – Stanisław Wyspiański
„Hera moja miłość” – Anna Onichimowska
„Romeo i Julia” – William Shakespeare (Przekład: Józef Paszkowski)
Pielgrzym” – Paulo Coelho (Przkład Krystyna Szeżyńska – Maćkowiak)
Poezja:
Katarzyna Rychliczek – „Kto to był?”
Muzyka:
Grzegorz Turnau – „Motorek”
Rammstein: „Sonne“, „Adios”, „Sonne Clawfinger T.K.O Remix“
Sweet Noise: „Powitanie“
Galeria spektaklu
Premiera 06.12.2008r.
Recenzje:
TOPIEL ZAATAKOWAŁ PO RAZ PIERWSZY
Czasami bywa tak, że teatr, a konkretniej - grupa teatralna chce się jakoś określić. Dokonuje wtedy wyboru formy przekazu, tematów swoich spektakli, gatunków muzyki...
I tak młodzież tworząca TEATR OKO zdecydowała się na dramat łączący w sobie elementy grozy, zaskoczenia, a nawet strachu. Młodzi aktorzy szybko udowodnili, że naprawdę się w tym odnajdują. Ich bardzo ambitne spektakle, dobre, bo wymagające skupienia i inteligencji od widza poruszają trudne tematy. Takie jest właśnie ich najnowsze dzieło - „Topiel", którego premierę w Zespole Szkół w Rudzie - Hucie mieszkańcy naszej gminy mogli obejrzeć 6 grudnia 2008r.
Przedstawieniu towarzyszyła instalacja plastyczna „Negatyw". Dzieła młodego artysty, Marcina Orchowskiego, poruszające tą samą problematykę - narkomania, uzależnienie, śmierć...
„Topiel" - spektakl wymagający myślenia, który tworzony jest przez odrębne sceny, choć różne, to opowiadające o tym samym problemie, z różnych perspektyw.
Krótkie dialogi, ruch, nadają mu pewnego dynamizmu, który wygasa gdy pojawiają się kolejno postacie z zapalonymi zniczami a pomiędzy nimi dziewczyna i jej przerażający monolog, w którym posługując się metaforą opisuje śmierć społeczną...
Całą akcję napędza „Motorek" Turnaua, agresywna muzyka Rammstein'a, nadając odpowiednią atmosferę, z pewnością oddziałującą na widza. Reżyser, Marcin Woszczewski, świetnie bawi się światłami, które subtelnie współpracują z głośną muzyką i ubogą, ale odpowiednią scenografią, nadając dziwnego uroku samym scenom. Również scenariusz, trudny w odbiorze, w którym nic nie jest powiedziane dosłownie zaskakuje ciekawą interpretacją pierwowzorów literackich („Pielgrzym", „Pamiętnik narkomanki", „Hera moja miłość" itd.).
Problem narkomanii przedstawiany w różny sposób - bo w „Topielu" jako społeczny, dotykający zwykłych ludzi, a w instalacji plastycznej w postaci portretów znanych gwiazd (a może czegoś więcej), które doświadczyły tego - daje widzowi możliwość głębszego zastanowienia się nad istotą spektaklu a także refleksji po obejrzeniu wystawy, w której główne role odgrywają Marylin Monroe, Elvis Presley...
Tytułowy Topiel ściąga na dno. Ale czy na pewno? Myślę, że on trzyma mocno za rękę tych, którzy jeszcze stoją nad przepaścią i próbuje wyciągnąć z niej ludzi, którzy już w nią wskoczyli... Spektakl godny polecenia.
Anna Dadas
UPADEK… Czym jest i tak właściwie kiedy się zaczyna? Czy jest konieczny? Można mu zapobiec? Wiąże się ze śmiercią? Czym się kończy? I od czego to zależy? Co czuje człowiek, widząc jak bliska mu osoba zmienia się, stacza, powoli umiera…? Bezsilność, żal, ból…, co mogę jeszcze zrobić?
A co czuje osoba, która jest przyczyną tego stanu? Nieświadomość…?
CIEKAWOŚĆ… Czy jest główną przyczyną autodestrukcji człowieka? Czy to nie ona ściąga wszelkie niepowodzenia, nierzadko też dramaty? Czy nie lepiej biernie przyjmować to, co niesie życie, bez nadmiernej ingerencji w swój los, nie ściągając na siebie tych nieszczęść?
NARKOTYK… Po co po niego sięgają? Co takiego daje? Dla kogo jest przeznaczony? Czym
w ogóle jest? Czy każda osoba, która się z nim zetknie jest narkomanem? Czy bezpośrednio łączy się z ciekawością i upadkiem?
6 grudzień – Premiera spektaklu „Topiel” w wykonaniu teatru OKO, reż. Marcina Woszczewskiego i Instalacja Plastyczna „Negatyw” Marcina Orchowskiego – Gimnazjum w Rudzie – Hucie,
w którym nie ma już dzieci, nauczycieli, stresu, dzwonków oznaczających przerwy, rozgardiaszu, nie ma … nie dziś… Dziś jest ciemność, wszechogarniająca ciemność… cicha muzyka… tłum ludzi, którzy nie sprawiają takiego hałasu, jakiego można by się było spodziewać. Kiedy stali przed drzwiami śmiejąc się rozmawiali o codzienności, o pracy, żartowali…więc co wpłynęło na to, że w momencie przekroczenia progu szkoły ich nastroje tak się zmieniają? Czy ciemność i muzyka stanowią główny element zaskoczenia?
W tej ciemności jedyną jasnością są maleńkie światełka – znicze – poustawiane w różnych zakamarkach pomieszczenia. Nie oświetlają one budynku, stanowią jedynie widoczność obrazów – portretów ludzi z lat 60/70, gwiazd. Ci ludzie nie żyją, zmarli na własne życzenie… I tylko sucha, krótka wzmianka przy obrazie nakreślająca schematyczny życiorys przedstawianej postaci. Imię, nazwisko, urodził się…, był.., umarł… trochę jak na cmentarzu…
Po całej szkole porozrzucane kartki z napisami typu: „nikt nie słyszy mego krzyku”, „ratunku”, „dlaczego nie odpowiada”, „kiedyś bardzo się bałam”. Co oznaczają? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam, bo nie ma jednej prostej odpowiedzi. Przyszło mi to do głowy, stwierdziłem, że jest taka potrzeba by pojawiły się kartki z tekstami nakreślającymi problemy, obok których czasami przechodzimy obojętnie, nie zastanawiając się nad tym, co dzieje się wokół nas -Marcin Woszczewski.
Ciemny korytarz, na jego końcu widnieje delikatny blask, coś na kształt światełka w tunelu. Dochodząc do końca widzę kolejny portret, przy nim znicz, pochylam się by zobaczyć, kto jeszcze iii… i widzę siebie! Każdy może być tym następnym, każdy może być potencjalnym narkomanem… ja też.
W drodze powrotnej myśli bija się w mojej głowie, jest ich aż tyle…aż tyle refleksji, a przecież każdy ma świadomość, że może upaść, więc czy trzeba zobaczyć siebie na tym portrecie żeby zrozumieć? Instalacja składa się z dziesięciu portretów. Dziewięć z nich przedstawia artystów z kręgów muzyki, teatru. Ostatni stanowi zarys postaci, gdzie w miejscu twarzy pojawia się lustro, w którym to odbiorca instalacji się pojawi. Obraz informuje, że jesteśmy osobami, których odbicie w lustrze przestrzega przed tym, byśmy w tym portrecie nie zostali na zawsze i nie dołączyli do grona portretów. Jest tak odosobniony, by w momencie, kiedy się do niego idzie można było się wyciszyć, pomyśleć i nagle ujrzeć siebie. Inspiracją do stworzenia portretów stała się biografia artystów, których nałóg zgubił. Negatyw ukazuje drugą stronę artysty, który, mimo iż nie jest na dnie społecznym to jednak i tak tego dna doświadcza, jest nim zgubienie poprzez nałóg. Z jednej strony byli tymi gwiazdami, które jasno świeciły na estradzie a z drugiej miały tę ciemną stronę, która doprowadziła ich do śmierci, co odzwierciedlają znicze - Marcin Orchowski.
Kolejnym doskonale oświetlonym obiektem jest tablica „Dopalacze.Com” a na niej kilka bezładnie przywieszonych kartek zawierających dosłowny, uderzający opis ich działań, ludzi, którzy się z nimi zetknęli. Dopalacze przedstawiają relacje młodych osób, które po te narkotyki już sięgnęły i wyrażają swoje wizje, jakich doznali. Instalacja stanowi efekt powiązania dwóch perspektyw: historii, która już się zdarzyła i historii, która może się znowu zrealizować jest to swego rodzaju przesłanie do odbiorcy, bo to od nas zależy, czy ilość portretów będzie się powiększać. Prezentowana muzyka ma odzwierciedlać stany psychiczne osób, które znalazły się u progu śmierci, w sytuacjach, w których pod wpływem narkotyków doznawali wizji (…). Pomysł, by zrobić instalację plastyczną „Negatyw” zrodził się z rozmowy z Marcinem Woszczewskim, podczas której doszliśmy do wniosku, żeby połączyć dwa media sztuki: malarstwo i teatr. Umieszczenie wystawy na parterze a spektaklu na piętrze ma znaczenie symboliczne, gdyż spektakl na górze przestrzega przed tym dnem, którym staje się wystawa, gdzie ukazywane są osoby po śmierci, miejsca gdzie tytułowy Topiel ściąga nas na dno - Marcin Orchowski. Negatyw budził nie mniejsze zainteresowanie niż spektakl. Wystawa naprawdę świetna i poruszająca w szczególności ostatni obraz. Daje ona dużo do myślenia o tym, co czeka nas, jeśli człowiek nie zatrzyma się w pewnym momencie, nie pomyśli, co tak naprawdę jest ważne, to skończy tak samo - Pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury. Instalacja była świetna i współgrała z naszym spektaklem, najbardziej przerażające było lusterko - Grupa Teatralna OKO. Dopalacze to współczesny temat, który jest bieżący, który tak niedawno został nagłośniony(…)Warto się czasem zastanowić, czy ja nie będę następny - Marcin Woszczewski.
Po obejrzeniu instalacji wszyscy udają się na górę, gdzie przedstawiony będzie spektakl „Topiel”. Po chwili, gdy wszyscy zajmują już swoje miejsca nastaje ciemność, rozbrzmiewa „Motorek” Grzegorza Turnaua, po czym cisza… i nagle z podświetlonej jedynie na niebiesko postaci, która znajduje się wśród publiczności wydobywa się pierwsza kwestia Wielu ludzi nosi w sobie ukrytego potwora (…) cisza…. Teraz kolejny cień przejmująco wygłasza swoją kwestię Oto człowiek, który nie różni się od innych (…). Napięcie cały czas jest piętnowane, nie wiadomo skąd pochodzić będzie następny głos. Lekka dezorientacja…aktorzy są wśród publiczności. Teraz kolej na mocne uderzenie to „Sonne” Rammstein’a, aktorzy wychodzą na scenę. Doskonała gra świateł ukrywa wszystkie pozostałe postacie a oświetla jedynie te, które akurat grają scenę. Widać jedynie twarze i „grające” krzesło z rażącym napisem Topiel. Kolejne sceny: Mama, Urodziny, Brat, Samobójstwo, Teatr… Publiczność również gra – ciszą. Nikt się nie kręci, nie rozmawia, ludzie nawet wzajemnie na siebie nie patrzą a jedynie z uwaga obserwują to, co dzieje się na scenie. Widać, że są bardzo poruszeni wręcz wstrząśnięci tym, co oglądają. Ogromny wpływ mają na to gesty często bardzo dosłowne. Ostatnia scena: Berek – gdy wszyscy upadają znów rozbrzmiewa „Motorek” z tym, że teraz wywołuje całkiem inne uczucia. Nie budzi już ciekawości przed tym, co zobaczą i rozluźnienia a wywołuje zadumę, refleksję nad spektaklem, nad sobą… koniec…teraz brawa, długie i głośne…
Po spektaklu odbyła się krótka dyskusja, w której widzowie chętnie brali udział. Rozmawiano o intencjach, o wrażeniach, o spektaklu… Podobały nam się scena matka, berek i wesele, bo były takie realne, wydaje mi się, że tak jest naprawdę w rzeczywistości. Relacje matka – córka – przerażające. Spektakl zawiera cenne wskazówki, jakie te relacje powinny być, jak właściwie postępować, by nie dopuścić do takich sytuacji. Czasami zastanawiałam się, czy w tym świecie nie jest naprawdę tak, że tracimy kontakt, że przez takie „nie mam czasu”, „nie teraz”, „jestem zmęczona”, „później” krzywdzimy dzieci. By wynagrodzić brak czasu dajemy im kieszonkowe mówiąc jedną z kwestii spektaklu „kup sobie coś” a to działa jak pętla na szyję… Słowo krzywdzi bardziej niż czyn, dlatego trzeba się zastanowić nad konsekwencją swoich słów, należy się czasem zatrzymać w tym szybkim świecie i posłuchać zarówno siebie jak i swoich dzieci. Duże poruszenie wywołał także monolog, dziewczyna pochowana żywcem, mementami widziałam tam samą siebie - Pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury. Dla mnie jako rodzica bardzo poruszyła mnie ta scena matka, bo właśnie tak często się zachowujemy, często uważa się, że co innego jest ważne a takie sprawy jak miłość spychane są na dno. Trzeba się zastanowić nad dziećmi, nad kontaktem z nimi, bo to on jest najważniejszy. W imię miłości często nieświadomie krzywdzimy swoje dzieci. Gonimy za zwykłym życiem i często utrzymywanie tego kontaktu nie jest takie łatwe. Na pewno część zdań można odnaleźć w sobie jak chociażby tak popularne „nie mam czasu” - Irena Mazurek. Spektakl jest dosyć poruszający, jestem pod głębokim wrażeniem. Sceny są bardzo wymowne i ekspresyjne. Dźwięk, światła, słowa wbijają się w nasze zmysły, tak, że cała sztuka wydaje się, że zatacza się wokół czasu, jesteśmy tymi ludźmi, którzy doświadczają tego spektaklu w prawdziwym życiu - Marcin Orchowski. Świetnie nam to wszystko wyszło, nawet się nie spodziewaliśmy, że będzie aż tak dobrze.(…) Bardzo się zdziwiliśmy, że tak nas przyjęli, myśleliśmy, że dużo ludzi nas nie zrozumie, ale okazało się odwrotnie(…)bałyśmy się, że zapomnimy tekstu, bo czasami jest tak, że nie wiem, co mam mówić, ale jak się zacznie to później tekst sam idzie. Po aktorach wogóle nie było widać tremy. Czuli się tak pewnie czy tak wspaniale grali? Denerwowaliśmy się, ale mniej niż przed premierą „Placu”, bo tam musieliśmy ciągle na scenę wchodzić i z niej schodzić a teraz cały czas byliśmy na scenie, co w jakiś sposób nam pomagało.(…)w grane postacie próbujemy się wczuć, ale nie zachowujemy się w ten sposób w naszym życiu, te zachowania są nam obce.(…) U nas to bardziej jest tak, że to my nie mamy czasu dla rodziców. Szkoła, koło, lekcje…czasami to my nie mamy, kiedy porozmawiać z rodzicami - Teatr OKO. Grupa zgodnie uważa, że taka ciemność im sprzyja, bo doskonale odzwierciedla sytuacje, które chcą pokazać – ciemne i mroczne. Spodziewali się również większej ilości pytań, których na początku się obawiali. Cieszę się, że takie zaskoczenie wzbudził spektakl, jestem również bardzo zadowolony z dyskusji.(…) Nikt nie spodziewał się poruszonego w ten sposób problemu(...) a ja nie spodziewałem się, że aż tak pozytywnie zostanie odebrany spektakl – Marcin Woszczewski.
Kolejnym i zarazem ostatnim punktem programu był poczęstunek w trakcie, którego nastąpił dalszy ciąg dyskusji, wymiany uwag i spostrzeżeń dotyczących obejrzanego spektaklu jak i instalacji plastycznej.
Zaczyna się robić późno, wszyscy powoli się rozchodzą dzieląc się jeszcze ostatnimi refleksjami. Młodzi aktorzy również się zbierają, za nimi ciężki dzień pełen wrażeń. To były najlepsze Mikołajki, jakie miałam – da się słyszeć ostatnie spostrzeżenie jednej z osób należących do Teatru OKO.
Ewelina Pogorzelec